6 kwietnia 2013

Kawowe doświadczenie

      Dzisiaj post, o którym myślałam już dawno temu. Czekałam na wiosnę, która jak na razie jeszcze nie nadeszła ( nie wliczając kalendarzowej). Ale może  w środowisku parapetowym uda mi się zaobserwować to czego chcę :)

     Kiedyś usłyszałam nawet już nie pamiętam gdzie, że fusy kawy mogą nam posłużyć jako nawóz. I tak naprawdę jestem ciekawa czy to prawda. Postanowiłam zrobić doświadczenie. Oczywiście rezultatów dzisiaj nie będzie. Wymaga to troszeczkę więcej czasu.

      Z racji tego, że w domu nic prócz nasion marchewki i rzodkiewki nie znalazłam, to z dwojga złego wybrałam to drugie:) Chcę zaobserwować czy nawóz w postaci fusów kawy rzeczywiście przyspiesza wzrost w moim przypadku rzodkiewki :)

      Oto co potrzebujemy:
- 2 kubeczki z małą dziurką w dnie
- garstkę fusów z kawy
- ziemię
- nasiona roślinki ( w moim przypadku rzodkiewka)
- 2 podpisane etykietki na kubeczki

     Na kubeczki naklejamy etykietki, żeby nie pomylić co do czego wsypujemy :) Do jednego z kubeczków wkładamy ziemię i zasadzamy nasionko rzodkiewki. Do drugiego zaś wkładamy wymieszaną ziemię z fusami kawy i zasadzamy nasionko.


     No a teraz to już trzeba czekać i podlewać zasiane roślinki od czasu do czasu :)
     Jak zauważę jakieś zmiany to na pewno się z Wami podzielę spostrzeżeniami :) Tym bardziej, że mnie bardzo zżera ciekawość !

      A może słyszeliście już o takim eksperymencie? Wy jak obstawiacie ? W którym podłożu moja rzodkiewka  wzejdzie pierwsza ? No chyba, że ze mnie taki ogrodnik, że w żadnym z kubeczków nic nie wyrośnie :P


3 komentarze:

  1. Ale niespodzianka - i nawet eksperyment w formie "przepisu" i ze zdjęciami!

    Zaintrygowałaś mnie i zapytałam wujka Google o stosowanie kawę jako nawozu. Na jednym z "kawowych" blogów znalazłam informację, że owszem, działa (fusy z herbaty też), ale że nie powinno się ich stosować na kiełkujące rośliny, tylko "dorosłe" i najlepiej te, które lubią kwaśną glebę. Jako przykład była podana... marchew ;)

    Jestem bardzo ciekawa Twojego wyniku eksperymentu (dlatego tak super, że wszystko dokumentujesz fotograficznie)!

    PS. Jak już wybierzesz się kiedyś na Północ, koniecznie przywieź sobie dwa rodzaje kawy: Gevalia i właśnie wspomniana przeze mnie Zoega. Tu zachęta do kolejnego eksperymentu: dwie kawy palone są w dwóch różnych regionach Szwecji (północ i południe). Podobno te regiony różni twardość wody, a proces palenia jest uzależniony właśnie od tego, bo i palenie, i woda wpływają na smak kawy. Dlatego podobno Skańczykom nie smakuje Gevalia, a mieszkańcom okolic Gävle nie odpowiada Zoega - bo ziarna kawy nie są "dopasowane" do ich rodzaju wody! Nie wiem, ile w tym prawdy, a ile legedny, ale przyznaj, że brzmi ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę :) Faktycznie też widziałam te wiadomości na paru blogach/stronach :) Ale ile głów tyle pomysłów a nawet i więcej :) Na razie cierpliwie podlewam, a po czasie zobaczymy co z tego wyjdzie, jeśli nie będę wykonywała jeszcze inne doświadczenia według innych przepisów :)

      Co do Twojego eksperymentu to jestem bardzo wdzięczna za radę :) Jak tylko kiedyś wybiorę się w tamte rejony na pewno skorzystam z Twojego pomysłu :)Dziękuję :)

      Usuń
  2. ciekawy eksperyment, czekam na update :)

    OdpowiedzUsuń